Technicznie o cyklu „Granice”…
To cykl o ludziach, o człowieku, o emocjach, o granicach…
O ich przekraczaniu, naginaniu, to rozmyślania o sensie i bezsensie ich istnienia.
Zanim powstała flagowa postać tego cyklu, ciała ludzkie na moich obrazach, choć już całkiem mocno uproszczone, były jeszcze dość realistyczne.
Te obrazy były zapowiedzą cyklu właściwego.
W cyklu “Granice” postać ludzką sprowadziłam do maksymalnie uproszczonej geometrycznej formy, figury, znaku. Znaku, z przerysowanym, niekoniecznie więcej widzącym wielkim okiem. Za pomocą tej postaci, próbuję opowiadać ludzkie historie.
Mocno uproszczona postać bywa bohaterem portretu, częścią szerszej narracji, mało lub wiele znaczącą jednostką w tłumie.
Cykl “granice” ewoluuje. Postaci z czasem stają się moją bazą do dalszych eksperymentów. A z wykadrowanych ich części ciał buduje się nowa, abstrakcyjna opowieść…
Te obrazy nazywam sobie roboczo cielesnymi.
To zabawa linią, tytułową granicą, wynikiem której powstają labirynty, krajobrazy cielesne.
Po całkiem czyste, delikatne zapisy linearne. Na myśl przynoszące odczyty z urządzeń medycznych, sejsmografów czy wykrywaczy kłamstw… To muzyka ciał. Zapis istnienia, ludzkiej obecności, ludzkich emocji.
To niekończąca się jak się okazuje opowieści🙃